jak to technika przyszła w sukurs codzienności

dnia

W Szwajcarii wszystko drogie, ale ponieważ płaci się za jakość, a jakość kocha każdy Szwajcar (prawdziwy i przyszywany), więc „drożyzna jest w cenie” a nawet w modzie.

Przeprowadzka naszej firmy do nowego biura wznieciła całą masę emocji – tych pozytywnych jak i również negatywnych. Jak wspomina każda podstawowa książka o zarządzaniu w organizacji, taki moment może być dobrze wykorzystany… pod warunkiem chwycenia momentu oraz odpowiedniego skanalizowania emocji.

thumb_IMG_2078_1024

Wyrażenia typu empatia, inteligencja emocjonalna, motywacja itp. – są jeszcze słabo opanowane przez mojego nie-Szwajcara przełożonego, a ponieważ również nie włada on niemieckim, tak więc ani moment nie był uchwycony ani nie było kanalizowania. Był jedynie jeden wielki kanał – thumb_IMG_2086_1024czyli skończyło się zadymą. Tak więc szef sam-wiem-co-najlepsze kluczem „droższe=lepsze” kupił lampy za 5-cio cyfrowa sumę /sztuka. Lampy są super, maja włącznik typu „touch” ze ściemniaczem, poza tym komunikują się ze sobą. Tak, tak… jedna mówi drugiej jak ma świecić. I tak: gdy wchodzę do biura, lampa lewa się zapala i mówi tej drugiej: „stara tez się zapal, ale trochę mniej niż ja”. Bo powinno to tak działać ze lampa główna wita mnie na 100% a te po lewej i prawej na 30% (niewdzięczne!). Powinno być tez tak, ze lampom zmienia się humor sygnalizowany natężeniem i barwą światła: rano jak przy wschodzie, cieple i rozmyte, potem coraz bielsze aby pod wieczór znowu przybrać barwę niedojrzałej pomarańczy.

Oczywiście ostatnia faza dla wybranych przychodzących przed 7 do pracy i siedzących do 18 (w porze zimowej). Lampy miały jeszcze inne funkcje, za którymi nie nadązam i moi współpracownicy również nie. W związku z czym złożyliśmy oficjalny request o przeprowadzenie szkolenia z włączania-wyłączania lamp. Szkolenie odbyło się (niestety niecertyfikowane) i lampy się poprawiły, … ale nie do końca.

 

Dziś gdy przybyłem do budynku o 6:50 (postanowiłem zaliczyć cały cykl od wschodu do zachodu) budynek był rozświetlony jak przy rozdaniu Oscarów. I sam już nie wiem czy to błąd w komunikacji miedzy lampami czy raczej era inteligentnych urządzeń, które dobrym pracownikom oddają należna im chwale i cześć.

thumb_IMG_2082_1024

Historia kończy się smutnym wnioskiem złożonym przez mojego kolegę z Iranu, który zażądał zainstalowania klasycznych pstryczków. Okazało się ze w budynku jest jedna taka, ale również nie ideał. Kolorowa, długa na 12 m i bardzo niedostępna – jak to w zyciu.

Pstryk… i nie ma ciemność!

Dodaj komentarz